czwartek, 26 stycznia 2012

If U need me.

Jadzia nigdy nie lubiła za dużo mówić o czymkolwiek, ponieważ uznawała to za zbędne i nikomu nie potrzebne. Może dlatego nie miała wielu przyjaciół? Jej grupa znajomych ograniczała się do jednej osoby - jej samej. Jako przyjaciółkę miała swoje odbicie w lustrze, którego swoją drogą tak bardzo nie lubiła, więc i wrogiem dla samej siebie powoli się stawała.Gdy tylko ktoś próbował nawiązać z brunetką jakikolwiek kontakt, od razu tego żałował. Dziewczyna dysponowała dość szerokim zakresem wszelkiego rodzaju docinek i ironicznych tekstów, więc nie ma się co dziwić, że je wykorzystywała. Nie lubiła praktycznie niczego. Niczego oprócz muzyki. Chciała kiedyś zostać wielką gwiazdą rocka, ale bała się, że ze względu na jej nienawiść do świata, na publiczności się nikt nie znajdzie. Musiałaby chyba poustawiać masę luster, wyobrażając sobie, że ona to zupełnie inne osoby... litości. Nienawidziła śniegu, jak całej reszty świata, a tymczasem musiała przedzierać się przez prawie metrowe zaspy, by dojść do samochodu. Wsiadła za kółko, oddychając głęboko. Do tego wszystkiego dochodziła jeszcze nerwica i lekomania. Witamy w świecie, w których na złudzenia nie ma miejsca. Wywróciła oczami i dopiero teraz spostrzegła, że ktoś siedzi na fotelu pasażera. 
- Do dokąd jedziemy? - odezwał się blondyn, nie odrywając wzroku od dziewczyny. Jeśli chodzi o jej urodę, to naprawdę należała do pięknych kobiet i pewnie nie musiałaby się dużo starać, by zostać kolejną top model. Może przydałby się milszy wyraz twarzy, ale ten mały szczególik ginął, gdy spoglądało się na całą sylwetkę dwudziestolatki.
- My? - spytała, śmiejąc się nieco ironicznie. - Nie przypominam sobie, bym miała na samochodzie napisane wielkimi literami TAXI, więc wypad - burknęła pod nosem, nawet nie racząc spojrzeć na chłopaka, który najwyraźniej nie miał zamiaru się ewakuować. Zaśmiał się jedynie pod nosem, wysiadł z samochodu, zostawiając otwarte drzwi, dzięki czemu uniemożliwił dziewczynie odjazd i sam wyciągnął z plecaka spray, którym wyraźnie na boku samochodu napisał wyżej wspomniane słowo. Skąd miał takie cacko? Uwielbiał malować po warszawskich murach, dlatego właśnie był posiadaczem sprayu.
- Ty, patrz, już masz - uśmiechnął się, zaglądając do samochodu, a potem do niego wskoczył, poruszając brwiami. Dziewczyna jedynie wywróciła oczami, uznając, że ma godnego przeciwnika. Ciekawe tylko, czego tak naprawdę od niej chciał. Po piętnastu minutach jazdy zatrzymała się przy najlepszym sklepie muzycznym w mieście i wysiadała z auta. Chłopak wyszedł za nią, zamykając za sobą drzwi i dorównał Jadzi kroku. Brunetka nie odezwała się do niego słowem do momentu, aż wyszli ze sklepu.
- Czego ty tak właściwie chcesz, co? - wrzasnęła wreszcie, opierając się o samochód. 
- Nie opieraj się, jeszcze świeże - odparł chłopak, uśmiechając się ironicznie i ruszył w stronę kawiarni. Zatrzymał się przy drzwiach. - Idziesz? - spytał, rzucając przez ramię i sam wszedł do pomieszczenia. Brunetka po chwili wahania poszła za nim, zajmując miejsce przy zupełnie innym stoliku, niż blondyn. Chłopak nie czekał długo i dosiadł się do dziewczyny.
- Słucham - uniosła brwi znad kubka gorącej kawy.
- Nie wiem, czy wiesz, ale jesteśmy razem na roku - wzruszył ramionami. Dziewczyna dopiero teraz uświadomiła sobie, że przecież widywała go parę razy na uczelni. Nie odpowiedziała, bo chciała słuchać głosu, który wyjątkowo jej się podobał, czego jednak ukazać nie mogła. - Chcę, żebyś dała mi szansę - dodał po chwili.
- Szansę? - spojrzała zdziwiona na chłopaka, którego imienia nawet nie znała. Chore.
- Dokładnie. Daj do siebie dotrzeć, nie możesz przecież siedzieć wiecznie sama w mieszkaniu i nigdzie nie wychodzić. Myślałaś kiedyś, jak będzie wyglądała twoja starość? Nie, no właśnie, bo się po prostu boisz - wzruszył ramionami. - Samotności - dodał jeszcze i wyprostował się na krześle, przykładając do ust kolorowy kubek.
- Dupek - mruknęła tylko pod nosem i wstała z krzesła, wychodząc od razu z kawiarni, a ten ruszył za nią.
- Nadałaś mi już pieszczotliwe przezwisko, dobrze - zaśmiał się, wsiadając ponownie do samochodu. 
- Słuchaj, nie wiem, co ty sobie wyobrażasz, ale na pewno za dużo - powiedziała szorstkim głosem, zapinając pasy.
- Czemu nie ruszasz? - spytał, spoglądając za okno.
- Bo jadę sama, a ty wychodzisz.
- Oj, powtarzasz się.
Dziewczyna jedynie wywróciła oczami i odjechała z parkingu prosto pod swój blok. Zakładała, że chłopak może być gdzieś stąd, skoro czekał już na nią przy samochodzie, toteż miała nadzieję, że szybko się ulotni, gdy tylko dojadą do osiedla.
- No proszę, zapraszasz mnie do siebie - zauważył, śmiejąc się.
Jadzia wiedziała, że z takim nie wygra, więc wpuściła go do środka. Nie tylko do bloku, ale i do swojego życia. Kamil okazał się doskonałym towarzyszem w słuchaniu płyt winylowych, ale i słuchaczem problemów, z których Jadzia przywykła mu się zwierzać. Pierwszy przyjaciel, pierwsza osoba, której mogła zaufać i nie żałować. 


Koniec :) 

fanpejdż - http://www.facebook.com/pages/Opowiadania-hopein/125839557537135

4 komentarze:

  1. Dobree. Chociaż chyba z deka za szybkie zakończenie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Witamy w świecie, w których na złudzenia nie ma miejsca. - i świetne zdanie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo, bardzo fajne opowiadanie. Kiedyś sama byłam taka "Jadzią". ;)

    OdpowiedzUsuń